Poniedziałek.
Ten tydzień był tygodniem zmian.
Wczoraj Elena wróciła ze
szpitala i pożegnała się z dawnym życiem.
O godzinie 5:45 zadzwonił
budzik, który wyłączyła ochoczo i wyskoczyła z łóżka. Poszła do łazienki, gdzie
zrobiła kuszący makijaż, ubrała się w bordową, zwiewną, długą spódnicę. Do tego
założyła czarny zbudowany gorset z krótkim rękawkiem i czarne czółenka.
O godzinie siódmej, pobiegła do
fryzjera.
Stylista ściął jej włosy do
długości ramion i przefarbował na… rudo.
Elena uśmiechnęła się do odbicia
w lustrze i założyła czarny kapelusz i okulary przeciwsłoneczne. Wyglądała
naprawdę ponętnie.
O ósmej miały zacząć się
zajęcia, więc Elena podjechała pod szkołę za piętnaście.
Wysiadła z samochodu i wrzuciła
do niego kapelusz.
Idąc uśmiechała się do
wszystkich, a chłopcy patrzyli na nią z otwartymi ustami i szeptali coś do
siebie. Podeszła do sekretariatu, by podpisać się w jakiejś księdze.
- Elena Gilbert? – zapytała pani
zza biurka. – Miałaś brać ślub.
- Ale nie wzięłam i nie
zamierzam brać. To głupie w moim wieku. – wytłumaczyła, a pani uśmiechnęła się
do niej szczerze.
- Za miesiąc jest wymiana z
liceum we Florencji. Od jutra ruszą zapisy. Byłabyś zainteresowana?
W oczach Eleny zapłonęły
iskierki koloru jej włosów.
- Oczywiście.
- Za to, że zmądrzałaś – sekretarka
puściła jej oczko. – Pozwolę Ci zapisać się dzisiaj… - szepnęła, a El
uśmiechnęła się szeroko i z trudem opanowała, by nie uścisnąć starszej pani.
- Dziękuję – powiedziała i
wyjmując z torebki długopis, wpisała swoje imię i nazwisko pod numerem jeden.
- Tylko – zastrzegła, gdy ta już
wychodziła. – nikomu ani słowa.
- Ma się rozumieć. – oświadczyła
i wyszła z pomieszczenia. Za drzwiami czekało na nią grono chłopaków. – Czkacie
na kogoś? – zapytała bez ogródek, ale nikt nie odpowiedział, więc Elena
odrzuciła włosy do tyłu i ruszyła w kierunku klasy, gdzie miała mieć lekcję
historii z całkiem nowym nauczycielem.
Podczas wypadku, Elena przestała
oddychać na jakiś czas. Uratował ją Damon, ale Alaric, który był z nią
połączony, był słabszy i tego nie przeżył. Na jego miejsce znaleźli nowego
nauczyciela. Po dzwonku do Sali
wszedł jakiś przystojniak. Nowy nauczyciel. Młody i seksowny.
Elena przygryzła wargę, ale z
namysłu wybił ją jego głos. Piszczał jakby dostał w krocze. Cały czar prysł.
- Witam klasę. – odezwał się. –
Nazywam się Luke Swann i będę was nauczał. Od razu mówię, że będą luzy, ale
będą też sprawdziany, więc radzę powtarzać lekcję przed zajęciami. Nie mniej
jednak, uznaję poprawy, ale bynajmniej nie dam sobie wejść na głowę. Liczę, że
jesteście na tyle dorośli, że będzie nam dobrze. Jakieś pytania.
Elena wyciągnęła rękę do góry.
Luke popatrzył na nią i mimowolnie uśmiechnął się.
- Tak, panienko…
- Gilbert. Elena Gilbert. –
przedstawiła się. – Chciałam zapytać, ile ma pan lat?
Chłopak zaczerwienił się i
odchrząknął.
- Masz 21 lat? – zapytał
zupełnie innym głosem. Męskim. Może nawet odrobinę, ale tylko odrobinę
seksownym. Elena potwierdziła. – Jestem od Ciebie o pięć lat starszy. Chyba
umiesz policzyć.
Elena wstała z ławki; była
oburzona.
- 26. Myśli pan, że skoro pytam
o takie rzeczy i jestem ładna, to głupia? – zapytała unosząc brwi. Klasa
przypatrywała się jej z zaciekawieniem.
- Absolutnie.
- Dużo przeszłam w swoim życiu i
nawet nauczycielowi nie dam się obrażać.
- A co mogła przeżyć taka
małolata? – zaśmiał się i zaraz zrozumiał, że popełnił fatalny błąd.
- Zastanówmy się. Straciłam
rodziców. Zaopiekowała się mną ciotka, która również zginęła. Okazało się, że
byłam adoptowana, a moim ojcem jest wujek, którego nigdy nie lubiłam, a matka
jest popierniczoną… - nie dokończyła. – Żeby było ciekawiej oni też zmarli.
Poznałam chłopaka i jego brata. Brat wyjechał. Miałam wyjść za mąż, dwa dni
temu. Wylądowałam w szpitalu. Zaczęłam nowe życie. W piątek urządzam wielką
imprezę. Zapraszam wszystkich i Ciebie też. – powiedziała w jednym ciągu słów
do nauczyciela.
- Imponujący życiorys. Masz
rodzeństwo?
- Pobawimy się w zgadywanki.
Ciekawa jestem, czy odgadnie pan kim on jest.
- Dosyć! – krzyknął. –
Wylądujesz w kozie.
Elena uśmiechnęła się i usiadła.
- O dwudziestej… - dokończyła i
już nic się nie odzywała.
Stała się bezczelna. Szkoda, że
na tej lekcji nie było nikogo z jej przyjaciół, bo zauważyliby, że zaczęła od
nowa. Jak prawdziwa nastolatka. Bez zmartwień i bez zobowiązań.
Następna lekcja jaka miała się
odbyć, był wf. Elena poszła na zajęcia do cheerleaderek. Miała zostać główną
tancerką. Tak jak kiedyś. Tylko, że teraz jest nią Caroline, więc może jakimś
cudem podzielą się posadką?
Elena przebrała się w krótkie
czarne spodenki, założyła czarną bokserkę i założyła czarne, sportowe buty.
Wkroczyła na salę gimnastyczną.
- Wow! – usłyszała od Caro. –
Moja mała się rozwija. – podbiegła do niej i dotknęła jej włosów. – Piękny
kolor, suczko. – zaśmiała się i stykając się biodrami wykonały stary ruch,
który robiły, dawno temu.
- Uwaga! – krzyknęła Elena. – W
piątek o dwudziestej u mnie! Jest impreza. Będzie połowa szkoły i nowy,
seksowny nauczyciel historii! – pisnęła, a dziewczyna zaczęły bić brawo.
- O czym mówisz? – zapytała
Caro, odciągając ją od innych.
- Zrobiłam mu scenkę.
Zaczerwienił się. Jest już mój. – oznajmiła i wystawiła język.
- Eleno Gilbert ja Cię nie
poznaję. – powiedziała klepiąc ją po ramieniu. – Wybacz Stefan, ale nie
małżeństwo Ci służy.
Elena uśmiechnęła się.
- Wiadomo, ale chcę wrócić.
Serio. – zastrzegła, a blondynka uśmiechnęła się.
- Witam w drużynie pani druga
kapitan! – rzekła poważnie, ale zaraz wybuchła śmiechem i przytuliła
przyjaciółkę. – Rozpieprzymy gapiów.
- Rusz tyłeczkiem, cycki w
przód. Rozbijemy męski ród! – zawołały równocześnie klaszcząc w dłonie.
- Dobra dziewczyny – zawołała
Elena. – Robimy całkiem nowy układ.
- Mamy dwie kapitanki. – dodała
Caroline. – Nie muszę mówić kto nimi jest!
- To nie fair! – krzyknęła jakaś
laska.
- Całe życie jest nie fair. –
odpowiedziała Elena.
- A jak Ci nie odpowiada to
żegnamy. – Caroline wystawiła rękę, a El przybiła jej piątkę.
Cztery dni, które pozostały do
wielkiej imprezy Gilbertów minęły szybko i przyjemnie. Wszyscy wielbili Elenę,
a ona czuła się jak królowa szkoły, którą w istocie znów się stawała. W tym
tygodniu miała jeszcze dwie godziny historii, który wykorzystała do flirtowania
z Lukiem, który całkowicie stracił dla niej głowę.
Gdyby tylko dowiedziała się o
tym dyrekcja źle by się to dla nich skończyło, ale przecież biedna Elena nie
miała zamiaru nawet się z nim całować. Chciała tylko kogoś w sobie rozkochać i
padło na niego.
Matt, Jeremy, Bonnie, Caroline i
Tyler również zapisali się na wymianę z Włochami, a Stefan, który zawężał krąg
przyjaźni z Klausem, przestał odzywać się do kogokolwiek innego niż on.
Wróćmy do wymiany ze szkołą we
Florencji. Za trzy tygodnie miało przyjechać 20 uczniów i zamieszkać w domach
uczniów z Mistic Falls w stosunku jeden do jednego. Mieli tu zostać miesiąc, a
potem na miesiąc to młodzież z Ameryki miała lecieć do Europy.
Elena już szykowała imprezę
powitalną dla wszystkich osób. W jej domu miało zamieszkać dwóch Włochów,
bowiem Jer również brał udział w projekcie „Wymiany Łączą Ludzi”.
Zaraz po szkole, Elena i
Caroline pojechały do sklepu, gdzie zrobiły zakupy na dzisiejszą imprezę.
Oczywiście tylko niewielkie, bo każdy ma coś przynieść. One kupiły trzy wina,
tequilę, dwie butelki wódki polskiej i chipsy.
Załatwiły dwie beczki z piwem i
wielkie głośniki. Caroline miała znajomości i wiedziała, gdzie co załatwić.
Pogadała nawet z mamą, aby uprzedzała ją, gdyby ktoś się skarżył, a kiedy
przyjechały do domu i Elena z Jeremim rozstawiała alkohol i chowała cenne
przedmioty, Caro poszła uprzedzić sąsiadów przed ewentualnym hałasem.
Elena była sprytna i wszystko co
można było potłuc, albo zniszczyć, schowała do sypialni jej rodziców i zamknęła
na klucz, który schowała w doniczce w swoim pokoju.
Po paru minutach wróciła
Caroline i dziewczyny poszły się przyszykować.
Było jak za dawnych lat. Śmiały
się i zmieniały ubrania. Malowały się i zmazywały. Istny pokaz mody. Dla
zaostrzenia apetytu, wypiły jedną butelkę wina i tak oto nastała godzina
dwudziesta.
Pierwszy dzwonek do drzwi, a ze
schodów zeszła ruda piękność. Miała na sobie koronkową sukienkę w kolorze
kremowym, a do tego czarne szpilki i czarne łańcuszki na szyi.
Caroline była ubrana w krótkie
spodenki, trampki i miła luźną koszulkę, a włosy podpięła do góry.
Z kuchni
wyłonił się Jeremy. Nowe ciacho Mistic Falls. Miał na sobie zwykłe ciemne
jeansy, czarną koszulkę z krótkim rękawkiem, a na nią narzucił koszulę w kratkę
w odcieniach czerwieni. Rozczochrane włosy i uśmiech. Bardzo przystojny i
nieobliczalny. Gdyby Elena go nie znała, nigdy nie pomyślałaby, że tyle przeżył
i że kiedyś ćpał. Teraz był najcudowniejszą osobą. Strasznie go kochała… Jer włączył muzykę i w tym momencie Elena
otworzyła drzwi przez które wsypał się tłum nastolatków. Każdy witał się z nią,
ale takie zachowanie znudziło się Elenie, więc odeszła i podeszła do stołu na
którym stało już o wiele więcej alkoholu. Napiła się jeszcze trochę i zaczęła
tańczyć.
Kiedy już było tak mało miejsca,
że ludzie zaczynali wchodzić na meble, Elena uznała, że to dobry moment na
mowę. Nagle wyłączyła muzykę i usłyszała jęk zawiedzonej młodzieży.
- Spokojnie! – zawołała stojąc
na stole. – Chcę tylko, abyście wiedzieli, że wracam do gry, a ten dom będzie
was gościł jeszcze kilka razy. Buziaki dla Jera! – zawołała i włączyła muzykę.
Wszyscy świetnie się bawili.
Po chwili Elena zauważyła Luka,
który przeciskał się w jej kierunku. Zeskoczyła ze stołu i przemieściła się do
niego.
- Cześć! – powiedziała tańcząc.
– Jednak przyszedłeś.
- Chciałem sprawdzić jak się
bawi napita młodzież.
- Odezwał się ten dorosły. –
zaśmiała się i podała mu kubek z piwem, który szybko opróżnił.
- Ty pewnie miałaś do czynienia
z takimi w moim wieku.
- Z jednym. Ale wyjechał. Koniec
tematu! Bawimy się! – krzyknęła, a Luke obrócił ją parę razy i zaczęli tańczyć
razem.
- Nie pijesz piwa?
- Tylko ciemne, albo smakowe.
Zwykłe jest dla mnie paskudne! A ty?
- Dla mnie każdy alkohol jest
dobry.
- Słychać, że dopiero skończyłeś
studia. Mania z akademika się ujawniła.
- Tak. Mam nadzieję, że nikt nie
powie dyrektorce, że piję i romansuje z młodzieżą.
Elena zaśmiała się ze słowa
„romansuje”, ale Luke myślał, że ona śmieję się dzięki niemu. Był taki naiwny,
że aż słodki…
Do tańczącej pary podbiegł Matt.
- Matt! – zawołała Elena i
pocałowała go w policzek. – Jakiś Ty wystrojony… Mój przystojniaczek. –
zaśmiała się, ale on szepnął jej coś na ucho i spoważniała.
- Co się stało? – zapytał Luke.
- Widzisz tego chłopaka? –
wskazała na mężczyznę pod wieżą z muzyką. – To mój były narzeczony. Muszę go
spławić.
Elena oznajmiając to zaczęła
oddalać się od nauczyciela.
- Dzięki – szepnęła do Matta. –
Co on chce?
- Eleno! – zawołał ją Stefan.
- Hej. O co chodzi?
- Chciałem zobaczyć, jak się
czujesz?
- Czy za dużo nie wypiłam? –
Elena mocno się zdenerwowała. – Nie jestem już twoją własnością.
Muzyka zaczęła grać wolno i
wtedy Stefan objął ją mocno i wychylił.
- Nie pamiętasz tego? Każdego
dotyku? Pocałunku? Rozmowy… - zapytał tańcząc.
- Nie! – odpowiedziała twardo z
lodem w oczach. – Pamiętam tylko jak Cię straciłam… Jak przestałam Cię kochać…
Ufać… Kiedy zapomniałeś, że jestem jeszcze ja, a nie tylko porcelana, która nie
może upaść.
Elena popatrzyła w oczy Stefana
i odeszła. Spotkała Bonnie, Tylera i wróciła do swojego profesorka z którym
bawiła się przez jakieś dobre dwie godziny, kiedy zobaczyła śliczną dziewczynę
pod ścianą.
Elena przeprosiła Luka i
przecisnęła się do niej. Stała plecami, więc poklepała ją po ramieniu.
- Witam, Katherine!
Katherine popatrzyła na nią
wielkimi oczami i uśmiechnęła się.
- Pięknie! Wyglądasz pięknie!
Nie poznałam Cię. Jak mówiła moja bliska przyjaciółka Coco, jeśli kobieta
obcina włosy, to w jej życiu zaczynają się wielkie zmiany, a ty jeszcze je
przefarbowałaś…
Elena teatralnie przewróciła
oczami.
- Skończyłaś już się mną
zachwycać? Zaraz pomyślę, że na mnie lecisz… - powiedziała unosząc lewą brew.
Katherine zaśmiała się uroczo.
- Kogoś mi przypominasz… I tego
kogoś tu nie ma… Dlaczego?
- Nie wiem o kim mówisz!
- Ależ oczywiście, że wiesz.
Jesteście do siebie tacy podobni. Jeśli taka jest Twoja prawdziwa twarz, bez
bólu i w nie-żałobie, to może nawet Cię polubię. Damona lubiłam… - oznajmiła
przekrzywiając głowę i patrząc się na nią z lekko uchylonymi ustami.
- Coś jeszcze?
Katherine chwyciła rękę Eleny i
popatrzyła na palce.
- Gdzie masz obrączkę?
Elena zaśmiała się.
- Więc to Cię tu sprowadza.
Złość, bo nie zaprosiliśmy Cię na ślub… Tak wiele straciłaś. Porzuciłam go
przed samiuśkim ołtarzem. – stwierdziła.
- Uważaj, Eleno Gilbert, bo
będziesz musiała się ze mną zaprzyjaźnić.
- Może. Zobaczymy, czy będziesz
mi do czegoś potrzebna…
- Mówisz jak wampirzyca.
- Niespodzianka! Jestem zwykłym
człowiekiem… - Elena uśmiechnęła się w stronę tłumu. – A teraz wybacz, ale chcę
jeszcze trochę poromansować z moim nowym nauczycielem od historii.
Elena zaczęła odchodzić, ale
Kath złapała ją za ramię i spojrzała w oczy.
- Jako człowiek jesteś
koszmarna. Co byś robiła, gdybyś była wampirem? – zapytała, a Elena zaśmiała
się jej w twarz.
- Nie jestem potworem. Jestem
nastolatkiem… Taki już dzisiejszy świat. Brakuje silnych prawdziwie silnych
kobiet, brakuje silnych mężczyzn. Brakuje kapitana Jacka Sparrow’a i jego
mądrości. Brakuje osoby, która ogarnęłaby to cholerstwo i przeprowadziła
reformę.
- Dlaczego nie możesz nią być?
- Bo nie mam zamiaru być lepsza
lub gorsza. Chcę być normalna! – oznajmiła i odeszła do Luka.
Luke siedział przy stole i
wpatrywał się w kieliszki wódki przed nim. Pięć opróżnionych i dwa pełne.
- Zakochałem się w Tobie. Tak
nieprofesjonalnie i bezprawnie. – powiedział, gdy El stanęła nad nim. – Jestem
teraz wystarczająco pijany, by Ci to powiedzieć.
Elena wzięła jeden kieliszek
wódki i szybko go wypiła. Luke zrobił to samo, a ona porwała go do tańca.
Impreza zmierzała ku końcowi.
Trochę osób już poszło, a inna część spała lub wymiotowała na do kosza. Luke
wziął się na odwagę i zbliżył usta do ust Eleny, ale ona szybko się odsunęła.
- Nie, panie Swann. – oznajmiła.
– Możemy flirtować i tańczyć, ale jesteś moim nauczycielem i nie będę się
angażować. Jeszcze trzy miesiące roku szkolnego… Weź chociaż te trzy pensje i
wyjedź bez kary za molestowanie uczennicy. Proszę… - szepnęła i odeszła do
jedynej bawiącej się jeszcze grupki nie tak strasznie spitych nastolatków.
- Mia, Joe, wy jednak razem? –
zapytała znajomych.
- Tak. – odezwał się chłopak. –
Moja mama nie mogła nic powiedzieć, kiedy okazało się, że mam skończona 21 lat.
Elena zaśmiała się i przytuliła
Mie i Joego.
- W takim razie, szczęścia.
- Chcieliśmy Ci życzyć tego
samego, tydzień temu…
- Nie trzeba. Ja jestem szczęśliwa,
a on nie był mój. – skomentowała i uśmiechnęła się życzliwie. – Uciekam do
Matta. Pewnie leży zalany w trupa.
- Na werandzie! – zawołała Mia.
Elena ruszyła więc w kierunku
werandy, gdzie na fotelu leżał Matt. Pijany, ale poważny. On nigdy nie spije
się do nieprzytomności. Jest bardzo rozsądny.
- Co tam? – zapytał Eleny, która
położyła się obok niego. Fotel był duży i z powodzeniem mieściły się na nim
dwie osoby.
- Zakochał się we mnie. Tak jak
chciałam.
Matt uchylił oko.
- Ty chyba nie jesteś z tego
powodu szczęśliwa.
- Katherine tu była.
Powiedziała, że jestem koszmarna… Jestem?
- Nie. Jesteś zwykłą
licealistką, która musiała to zrobić, by udowodnić sobie, że mimo wszystko, co
ją spotkało jest królową szkoły.
Matt wyciągnął rękę i objął Elenę,
która wtuliła się w jego tors.
- Chcę też być rozsądna, ale to
chyba nie idzie w parze z królową. Za to odrzuciłam pocałunek Luka i
powiedziałam mu, że powinien dokończyć rok szkolny bez wyroków za molestowanie
uczennicy.
- To było nad wyraz rozsądne jak
na Twój wiek. – powiedział chichocząc. – Ty nigdy nie będziesz pusta. – dodał i
zasnął, a zaraz za nim Elena.
Jeremy szturchnął Elenę w ramię,
by się obudziła. Leżała na fotelu przykryta kocem. Matta już nie było.
Wszystkie zwłoki, które Elena widziała wieczorem też zniknęły. Ciekawe, czy
zdołały doczłapać się do domu o własnych siłach?
Elena uchyliła oko.
- Bardzo zmasakrowany dom? –
zapytała na dzień dobry.
- O dziwo nie. Tylko trzeba
kupić odświeżacze powietrza do łazienki na dole. Strasznie śmierdzi wódką i
wymiocinami.
- To nie problem. Zaraz pójdę do
sklepu.
- Masz rację. Problemem jest coś
innego. – powiedział marszcząc brwi, a na werandę wyszła szczupła dziewczyna.
- Zostaje z wami! – oznajmiła
owa dziewczyna.
- Katherine, ty suko…
---------------------------------------------------------------------------------
Cześć! No dobra, przyznaję się, że piszę właśnie ósmy rozdział, a Damon pojawia się dopiero w piątym, ale bez niego też jest... zabawnie. Oczywiście z nim jest lepiej, ale chciałam pokazać, że Elena też umie się sama bawić ;p Oczywiście zachęcam do komentowania i mam nadzieję, że nie nudzę was zbytnio :D Dzielcie się spostrzeżeniami i zastrzeżeniami ;) Do szóstego rozdziału posty będą się ukazywać nieregularnie, a potem w każdy czwartek(przynajmniej tak się postaram). Na wstępie mówię, że jak spodoba mi się jakaś scena lub wątek z serialu to go tu wplotę, ale postaram się by nabrało to innego smaczku...
Pozdrawiam, B :*
Właśnie przeczytałam rozdział. Niesamowity :D Czekam na kolejny. Świetnie piszesz :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie :)
ineedgoodbook.blogspot.com/
Ja chcę dalej! To jest niesamowite! Wciągnęło mnie to <33
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością :D
Marzena :*